czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 1

Moje życie zniknęło razem z moimi rodzicami.
Muszę wyjechać do swojej babci. Tylko ona mi została. Moi rodzice nie żyją.  Zginęli w wypatku samochodowym. Przez to bylam w szpitalu. Tylko ja przeżyłam. Wyszłam bez szwanku. Oni nie.

Z każdym dniem było coraz lepiej, ale chcę się stąd wydostać. Zapomnieć! Nic mnie tu nie trzyma. Nie mam nikogo bliskiego. Ani przyjaciół! Ani chłopaka. Jestem szarą myszką dla której nie tylko szkoła średnia ale i całe życie to piekło.

Lecę teraz do Arizony, do babci. Nie widziałam jej pięć lat, ake bardzo ją kocham. Jeden przelot samolotem i zostawiam wszystko w Nowym Jorku. Szkoda tylko, że wspomnienia lecą razem ze mną.

Na lotnisku czeka na mnie jedyna osoba którą jeszcze kocham.
-Witaj Julio - uśmiecha się do mnie a ja mam łzy w oczach..
-Hej babciu -mówię już płacząc -teskniłam
- Ja też. Tylko szkoda że spotykamy się w takiej sytuacji -gdy babcia mówi jeszcze bardziej płacze. Tak strasznie tęsknię za mamą i tatą.
- Chodź zabiorę cię do domu. Do nowego domu. Mam nadzieje, że ci się spodoba - widzę że babcia się stara i jestem jej wdzięczna ale nie tego teraz potrzebuje. Chce spokoju i ciszy. Jadąc taksówką nie oddzywamy się do siebie. Ja ledwo się trzymam, a babcia nie chce mnie jeszcze bardziej dołować.
Gdy dojeżdżamy czuję ulgę i strach. Ulgę bo podróż już się skończyła, a strach przed niewiadomymi które przyniesie moje nowe życie. Czy ja będę kiedyś szczęśliwa? Wątpię.
Od mojej ostatniej wizyty strasznie wszystko sie zmieniło. Nie poznawałam tego miejsca. Z zamyślenia wyrwała mnie babcia:
- Kupiliśmy nowy dom. Gdy dziadek umarł było bardzo ciężko ale miał polisę i to bardzo mi pomogło.
Dom był piekny. Żółty, dwupiętrowy. Nie różnił sie od innych, które były obok. Ale dla mnie był naprawde duży. W sumie każdy dom jest dla mnie duży. Wychowałam się w bloku, więc to zrozumiałe. Dom na swój sposób był elegancki ale też skromny. To co mi sie najbardziej spodobało to różany ogród, a w samym tyle była śliczna biała altana. Już wiedziałam gdzie będę przebywać.
- Ładna ta altana - pierwszy raz odezwałam się od lotniska
- Tak myślałam że ci się spodoba. Słyszałam że lubisz czytać, więc masz tam swój kącik czytelniczy - powiedziała babcia, a ja strasznie się ucieszyłam i podziękowałam.
Weszłyśmy do domu, doznałam szoku. Hol był wielki. Na samym środku były wielkie schody, które wyglądały jak skrzydła. Po prawej była jadalnia a po lewej jakieś pokoje. Wiecej nie mogłam zobaczyć. Babcia zaprowadziła mnie do mojego pokoju. Był na drugim piętrze na samym końcu korytarza. Babcia chciała dać mi prywatność. Rozpakowałam sie i poszłam sie odświeżyć. Gdy skończyłam jakaś kobieta zawołała mnie na kolacje. Zeszłym na dół. W jadalni było przygotowane tony jedzenia. Nigdy tyle nie widziałam na oczy.
- Trochę tego za dużo - powiedziałam i usiadłam przy stole. Za chwilę przyszla babcia i usiadła koło mnie.
- Julio to nie tylko dla nas. Przyjdą jeszcze moi znajomi z dwójką swoich wnuków . Mieszkają obok. Ich wnuk jest w twoim wieku, a Lena jest od ciebie rok młodsza - powiedziała a ja bylam w szoku. Nic nie widziałam. Nikogo nie chciałam poznawać. A tak w ogóle to co mi szkodzi i tak nikt mnie nie polubi. Już taka jestem.

------------------------------------
Hej. Zaczęłam prowadzić bloga jak się domyślacie o przygodach Julii. Mam nadzieje, że mi wybaczycie że narobilam tyle błędów. To mój pierwszy blog i piszę z telefonu.
Miłego czytania i proszę o komentarze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz